Głos działa na kobiety – wywiad z Piotrem Karpienią

Z cyklu DAMSKO-MĘSKI WYWIAD NA WEEKEND rozmawiamy z Piotrem Karpienią, muzykiem i wokalistą. 

– Zazwyczaj każdy pyta Cię o muzykę. Ja chciałabym zapytać o rolę kobiet w tworzeniu przez Ciebie muzyki.

– Tak naprawdę wszyscy artyści rodzaju męskiego tworzą i występują głównie dla kobiet. Jeżeli twierdzą inaczej to po prostu kłamią. Nie wyobrażam sobie koncertu na którym wśród publiczności nie ma ani jednej niewiasty. Ale jak to mówił Kazimierz Pawlak ja ten problem mam juz z głowy bo jestem żonaty więc inne kobiety pojawiają się w moim życiu tylko fikcyjnie w tekstach, wymyślonych historiach.

– Po jednym z koncertów jedna z koleżanek powiedziała do mnie: „On ma taki głos, że może zrobić ze mną wszystko. Niech powie tylko słowo…”. Głos bardzo działa na kobiety. Opowiedz, tylko szczerze, jak to jest z tymi fankami.

–  Głos rzeczywiście działa na kobiety. Jest to pewnego rodzaju broń, która potrafi być jednak bardzo niebezpieczna. Trzeba jej używać z głową. Staram się zawsze przykładać wagę do jak najlepszego wykonania zarówno technicznie, jak i uczuciowo. Po reakcji Twojej koleżanki widać, że chyba udaje mi się osiągnąć cel.

– Posmakowałeś trochę wielkiego świata – w naszym „Mam talent” lub irlandzkim „Idolu”. Jak tam pracują kobiety? Czy są takie, jak się o nich mówi – „harpie”?
– Szczerze mówiąc ilość stresu, jaką serwują takie programy, nie pozwala na myślenie o ludziach, którzy w nich pracują inaczej jak tylko w wymiarze profesjonalnym, więc ciężko mi się odnieść do zachowania kobiet, które spotkałem. Z pewnością wykonują swoją robotę dobrze i chyba nikomu się nie narażę, jeżeli powiem, że są dokładniejsze i bardziej skupione niż mężczyźni.

– Jak godzisz pracę, wyjazdy z życiem rodzinnym? I jak reaguje żona na Twoje koncerty poza miastem?

– Ciężko jest pogodzić życie rodzinne z charakterem pracy muzyka szczególnie w sezonie letnim, kiedy od czwartku do niedzieli nie ma mnie w domu. Tęsknota do rodziny wymieszana jest często z ogromnym zmęczeniem. Często podczas weekendu przejeżdżamy 1500-2000 km więc większość czasu spędzam w busie, następnie wskakuję na scenę i zostaje tylko kilka godzin na sen, szybkie śniadanie i znowu w drogę. Po powrocie potrzebuję kilku dni żeby odpocząć, ale nie ma na to czasu. Żona reaguje raz lepiej, raz gorzej. Często po prostu zazdrości mi, że zwiedzam ciekawe miejsca, próbuję dobrych potraw, poznaję ciekawych ludzi.

– To na koniec o muzyce. Zdradź nam swoje najbliższe plany zawodowe.
– Moim głównym celem jest nagranie singla, który będzie przedstawiony szerszej publiczności. Gram coraz więcej koncertów w coraz ciekawszych miejscach: Stadion Narodowy, Arena Lublin. Mam nadzieję, że dane mi będzie koncertować przez długie lata, oby tylko zdrowie na to pozwoliło, niestety ostatnio z tym nie było najlepiej bo miałem poważny uraz kręgosłupa, ale powoli wracam do siebie.

– Dziękuję za rozmowę. Trzymamy za Ciebie kciuki i dzięki, że jesteś wciąż kolegą z sąsiedztwa, bez gwiazdorzenia.

Kobiety pytają kandydatów na prezydenta i na wójtów

Mniej niż miesiąc – tyle dzieli nas od wyborów samorządowych. 16 listopada wybierzemy prezydenta Ełku na kolejne cztery lata, a także wójtów gmin: Ełk, Kalinowo, Prostki, Stare Juchy oraz radnych gminnych, miejskich i powiatowych. Pewnie dziwicie się, czemu o tym piszemy, bo jesteśmy przecież portalem kobiecym – interesuje nas życie codzienne, jego blaski i cienie, a nie polityka. (więcej…)

Kobiety chętnie ćwiczą z mężczyznami – wywiad z Sylwestrem Jankowskim

W DAMSKO-MĘSKIM WYWIADZIE NA WEEKEND gościmy Sylwestra Jankowskiego, trenera ełckiej sekcji Viet Vo Dao.

– Trenuje Pan Viet Vo Dao od dwunastu lat. Trenują też kobiety. Jak panie odnajdują się w tym sporcie? Jest ich dużo?


– Na co dzień jestem trenerem ełckiej sekcji Viet Vo Dao. Zajmuje się także szkoleniem służb mundurowych, głównie pracowników ochrony. W naszej sekcji trenuje ponad 50 osób, z czego polowa to dzieci (od 4 lat). Kobiet i dziewczyn mamy 12. Kobiety cenią sobie na naszych treningach wszechstronność (stójka, parter ,akrobatyka, ćwiczenia ogólnorozwojowe, formy z bronią i bez broni)  i różnorodność (każdy trening jest inny od poprzedniego), możliwość stracenia zbędnych kilogramów i przyjemną życzliwą atmosferę.


– Jak zachowują się na treningach w odniesieniu do mężczyzn? Rywalizują z nimi?


– Kobiety chętnie ćwiczą z mężczyznami. Wiedzą o tym, że aby techniki były skuteczne, muszą być ćwiczone na płci brzydkiej, bo niestety to ona jest najczęściej agresorem w prawdziwym życiu. Kobiety często rywalizują z mężczyznami. Są ćwiczenia, w których różnica siły jest nie istotna i to własnie kobiety są górą.


– Po co w ogóle kobietom umiejętność walki?


– Kobiety ćwiczą po t,o by nie siedzieć w domu, bo w grupie czuja się dobrze, zwiększają poczucie  bezpieczeństwa, rozwijają własną osobowość, chcą zapomnieć o stresie dnia codziennego, chcą zrzucić zbędne kilogramy.


– Pana żona też ćwiczy Viet Vo Dao.


– Moja żona trenuje Viet Vo Dao od 4 lat. Na swoim koncie ma wiele tytułów zdobytych na mistrzostwach Polski. Ostatnim sukcesem jest zloty medal na Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w zapasach, gdzie w rewelacyjnym stylu wygrała z utytułowaną Białorusinka i stanęła na najwyższym podium. Jej sukcesem jest także powołanie w 2013 r do życia sekcji dziecięcej Viet Vo Dao, gdzie liczba ćwiczących dzieci w maju przekroczyła nawet 50 osób. Widać przez to, że kobiety nie tylko u nas ćwiczą, ale również mają aktywny udział w rozwoju sekcji.

– Czym rożni się nauka kobiet od nauki mężczyzn?


– Znaczących różnic nie ma. Należy jedynie zwrócić uwagę na to, że są delikatniejsze i mają mniej siły. Kluczem do sukcesu jest wtedy technika i szybkość. Robiąc ćwiczenie technicznie i z dużą szybkością można osiągnąć sukces.


– Jakie cechy posiadają panie, które im ułatwiają, a które im utrudniają odnalezienie się w sztukach walk?


– Pomaga na pewno dokładność systematyczność i umiejętność dążenia do celu, a utrudnia brak wiary we własne siły – co jednak znika z każdym treningiem. Panie nabierają wiary w siebie.

– Dziękuję za rozmowę.

Na zdjęciu: Sylwester Jankowski (pierwszy z prawej) z Ryszardem Jóźwiakiem, dyrektorem technicznym VVD na kraje środkowowschodnie i Adamem Jankowskim.


 

Z cyklu KOBIETY STĄD – Kobieta na męskim ringu

Z cyklu KOBIETY STĄD rozmawiamy z Katarzyną Pawłowicz, instruktorką w ełckim Parku Linowym, trenerką Kicboxingu.

– Jesteś jedyną kobietą, która pracuje jako instruktor w nowo otwartym Parku Linowym w Ełku. Jak to się stało, że chciałaś wspinać się po drzewach?

– Po prostu poszłam na szkolenie i zobaczyłam, że jest to świetna rzecz. Nigdy wcześniej się nie wspinałam, chociaż ćwiczenia nie są mi obce. Wspinanie się jest to coś nowego i fascynującego. Pokazuje inną perspektywę, pracują określone partie mięśni, człowiek jest zdany tylko na siebie i ma świadomość, że gdyby nie zabezpieczenie, to mógłby spaść.  Patrzenie na ziemię z perspektywy korony drzewa jest naprawdę ekscytujące.

– Zajmujesz się sportem od lat. I to sportem kwalifikowanym jako męski.

– Tak, jest to kickboxing i K-1. Zaczęłam już w podstawówce. Kiedyś nie było zbyt dużego wyboru, ale trafiłam właśnie tu i się odnalazłam. Miałam nawet osiągnięcia, wyjeżdżałam na zawody.

– Co takiego jest w tym sporcie, że uprawiasz go od lat?

– Nie umiem inaczej. Jeśli, na przykład z powodu choroby, przez tydzień nie mogę ćwiczyć, to nie czuję się sobą, wszystko mnie denerwuje, nie mam gdzie wyładować energii. A jak się ćwiczy to od razu pojawia się dobre samopoczucie. Widać też, jak ciało się zmienia. Nie bez znaczenia jest przebywanie z innymi osobami.Gdy jesteśmy sami, świat stoi w miejscu

– Jak nazywa się wasz klub sportowy?

– UKS Maximus Ełk, trenujemy w „chemiaku”  poniedziałki, środy i piątki o godz. 18.00.Przychodzą mężczyźni i kobiety. Głównym trenerem jest Rafał Sztramko. Ja, jako drugi trener, przeprowadzam rozciągania i układam treningi siłowe. Prowadzę grupę dziecięcą i zawsze jestem do dyspozycji ,kiedy trzeba komuś początkującemu skorygować ruch, wytłumaczyć technikę.

– I mężczyźni słuchają Ciebie?

– Tak (śmiech).

– Nie przeszkadza Ci to, że uprawiasz taki męski sport?

– Kiedyś mi trochę przeszkadzało, że mówiono na mnie chłopczyca. Ludzie mają w sobie mało akceptacji dla tych, którzy robią coś trochę inaczej. Męczyło mnie, że musiałam nakładać sukienki do szkoły. Teraz, jak najbardziej, lubię się ładnie ubrać, umalować paznokcie, gdy wychodzimy z Rafałem. Ale do tego trzeba było dojrzeć. Samej bez nacisków, bo one powodowały, że się buntowałam. Najgorzej, jak ktoś chce przerabiać innych, jak to się mówi „na swoją modłę”. Ja po prostu odnajduję się w kickoxingu. Bardzo ważne jest też wsparcie ze strony bliskich. Wcześniej pracowałam w sklepie, gdy odeszłam Rafał – mój narzeczony, wspierał mnie w tym, bym realizowała swoje pasje. Sama nie odważyłabym się na to. Teraz jestem bardzo zadowolona. Prowadzę też zajęcia z aerobiku i modelowania sylwetki ruchem.

– Dziękuję za rozmowę.