Chłodny chłodnik, aż się uszy trzęsą
Nie ważąc na pogodę wraz z początkiem czerwca rozpoczynamy wiosenną dietę. A, że chłodno to i chłodnikiem cykl wiosennych smaków mazur otworzyć należy.
Przepisów jest mnogo: mazurski, podlaski, wiejski, biały, jogurtowy z migdałami, staropolski, litewski, kurpiowski, ruski, Jerzego, ogórkowy czy żniwiarza. Wszystkie one jednak krążą wokół pewnej bazy. Baza to jogurt, kefir, zsiadłe mleko, śmietana wiejska lub maślanka i garść pokrojonych lub poszatkowanych warzyw plus ewentualne jeszcze co nieco. Przepis banalny i ekspresowy.
Co dodamy, to już zależy od naszej fantazji: ogórek gruntowy lub kiszony, botwinka, rzodkiewka, cebula, rabarbar, jaja ugotowane na twardo, szczypior, twaróg, miód, posiekane orzechy, rodzynki czy wędzony/pieczony kurczak lub łosoś. Niektóre chłodnikowe szkoły uczą, że wymaga on dodatku kwasu chlebowego. Ci (odważni), którzy to uczynią muszą się wówczas liczyć z powstałym charakterystycznym posmakiem.
Nasz chłodnik nazywany jest ubogim krewnym chłodnika litewskiego:
duży jogurt naturalny
pół dużej śmietany 18%
szczypta kopru
zielony ogór
szczypta cukru, soli i pieprzu
opcjonalnie kilka kostek lodu
Robocizna:
Do salaterki wlewamy jogurt i śmietanę. Dodajemy dużego świeżego zielonego ogórka posiekanego jak kto lubi. Do chłodnika preferuję kształt: drobna kostka. Wrzucam garstkę pokrojonego kopru. Przy dużych upałach chłodnik schłodzić możemy kilkoma kostkami lodu. Kiedy wydaje się być za gęsty rozrzedzić go można wodą mineralną lub ze studni w proporcji mniej więcej 1:2.
Chłodnik bez dodatku szyjek rakowych i pieczonego kurczaka może brzmi ubogo, ale jest taki pyszny! Podjadam zwykle ze smażonymi lub pieczonymi ziemniakami okraszonymi smażonym boczkiem, aż się uszy trzęsą.
Autor: Blog Domowe wyroby nie psują wątroby.