Z cyklu KOBIETY STĄD – Kobieta na męskim ringu

Z cyklu KOBIETY STĄD rozmawiamy z Katarzyną Pawłowicz, instruktorką w ełckim Parku Linowym, trenerką Kicboxingu.

– Jesteś jedyną kobietą, która pracuje jako instruktor w nowo otwartym Parku Linowym w Ełku. Jak to się stało, że chciałaś wspinać się po drzewach?

– Po prostu poszłam na szkolenie i zobaczyłam, że jest to świetna rzecz. Nigdy wcześniej się nie wspinałam, chociaż ćwiczenia nie są mi obce. Wspinanie się jest to coś nowego i fascynującego. Pokazuje inną perspektywę, pracują określone partie mięśni, człowiek jest zdany tylko na siebie i ma świadomość, że gdyby nie zabezpieczenie, to mógłby spaść.  Patrzenie na ziemię z perspektywy korony drzewa jest naprawdę ekscytujące.

– Zajmujesz się sportem od lat. I to sportem kwalifikowanym jako męski.

– Tak, jest to kickboxing i K-1. Zaczęłam już w podstawówce. Kiedyś nie było zbyt dużego wyboru, ale trafiłam właśnie tu i się odnalazłam. Miałam nawet osiągnięcia, wyjeżdżałam na zawody.

– Co takiego jest w tym sporcie, że uprawiasz go od lat?

– Nie umiem inaczej. Jeśli, na przykład z powodu choroby, przez tydzień nie mogę ćwiczyć, to nie czuję się sobą, wszystko mnie denerwuje, nie mam gdzie wyładować energii. A jak się ćwiczy to od razu pojawia się dobre samopoczucie. Widać też, jak ciało się zmienia. Nie bez znaczenia jest przebywanie z innymi osobami.Gdy jesteśmy sami, świat stoi w miejscu

– Jak nazywa się wasz klub sportowy?

– UKS Maximus Ełk, trenujemy w „chemiaku”  poniedziałki, środy i piątki o godz. 18.00.Przychodzą mężczyźni i kobiety. Głównym trenerem jest Rafał Sztramko. Ja, jako drugi trener, przeprowadzam rozciągania i układam treningi siłowe. Prowadzę grupę dziecięcą i zawsze jestem do dyspozycji ,kiedy trzeba komuś początkującemu skorygować ruch, wytłumaczyć technikę.

– I mężczyźni słuchają Ciebie?

– Tak (śmiech).

– Nie przeszkadza Ci to, że uprawiasz taki męski sport?

– Kiedyś mi trochę przeszkadzało, że mówiono na mnie chłopczyca. Ludzie mają w sobie mało akceptacji dla tych, którzy robią coś trochę inaczej. Męczyło mnie, że musiałam nakładać sukienki do szkoły. Teraz, jak najbardziej, lubię się ładnie ubrać, umalować paznokcie, gdy wychodzimy z Rafałem. Ale do tego trzeba było dojrzeć. Samej bez nacisków, bo one powodowały, że się buntowałam. Najgorzej, jak ktoś chce przerabiać innych, jak to się mówi „na swoją modłę”. Ja po prostu odnajduję się w kickoxingu. Bardzo ważne jest też wsparcie ze strony bliskich. Wcześniej pracowałam w sklepie, gdy odeszłam Rafał – mój narzeczony, wspierał mnie w tym, bym realizowała swoje pasje. Sama nie odważyłabym się na to. Teraz jestem bardzo zadowolona. Prowadzę też zajęcia z aerobiku i modelowania sylwetki ruchem.

– Dziękuję za rozmowę.