Najważniejszy jest wewnętrzny żar – rozmowa z Dianą Kuprianow

Z cyklu KOBIETY STĄD KobiecyElk.pl rozmawia z Dianą Kuprianow, Polką, która trzy lata temu przyjechała z rodziną do Ełku i nauczyła się w tym czasie języka polskiego oraz otworzyła w Parku Naukowo-Technologicznym własną firmę.

– Mieszkasz w Polsce od trzech lat. Jak to się stało, że trafiłaś właśnie do Ełku. I skąd przyjechałaś?

– Ełk to miasto, które wybrali moi rodzice przeprowadzając się do Polski 10 lat temu. Decyzja o przyjeździe właśnie tu była dość oczywista. Potrzebowaliśmy stałego zameldowania, żeby rozpocząć procedury związane z przyjęciem polskiego obywatelstwa, więc było to bardzo praktyczne rozwiązanie. Ale przede wszystkim Ełk to piękne miasto, które bardzo się rozwinęło w ostatnich latach, a jednocześnie zachowało swój mazurski urok. Przeprowadziliśmy się z Mińska i bardzo chcieliśmy znaleźć spokojniejsze miejsce do życia. Codzienne korki podczas dojazdu i powrotu z pracy, tłok i hałas. Nie dziwię się ludziom, którzy z dużych miast przenoszą się do mniejszych, a nawet na wieś. Tu się inaczej oddycha, inaczej płynie czas.

 – Na pewno taka zmiana wymagała dużej odwagi. Jak zmieniło się Twoje życie od przyjazdu do Ełku?

– Zmieniło się wszystko. Zacznę od najważniejszej rzeczy, czyli od poczucia bezpieczeństwa i swobody życiowej. Polska jest krajem demokratycznym z ugruntowanym systemem prawnym. Na pewno nie jest on idealny, bo takiego nie ma, ale jest określony, a wiedza na ten temat jest dostępna. Poczucie bezpieczeństwa, szczególnie dla naszych dzieci, było decydujące, kiedy postanowiliśmy z mężem o wyjeździe z Białorusi. Ja na pewno jestem bardziej uśmiechnięta i ten uśmiech i optymizm staram się przekazywać dzieciom, współpracownikom i ludziom, z którymi spotykam się w codziennym życiu. I póki co, to działa. Doświadczam bardzo dużo dobrego każdego dnia. Oczywiście bywa czasem trudno, bo przeciwności pojawiają się też na mojej drodze,  jednak to motywuje mnie do działania i kreowania nowych rozwiązań. Mam też to szczęście, że moim wielkim wsparciem jest mój mąż i rodzina.

Również dzieci bardzo szybko zaaklimatyzowały się w nowych warunkach, nawiązały  przyjaźnie. To dla nas bardzo ważne, by nie czuły ograniczeń związanych z miejscem urodzenia, czy aktualnego zamieszkania, by wiedziały, że świat jest otwarty, piękny i warto go poznawać. Z drugiej strony zmieniła się też moja codzienność – z dużego domu przeprowadziliśmy się do mieszkania, które z trudem mieści naszą wesołą gromadkę, ale wszystko po kolei. Wizja rodzinnego domu jest bardzo wyraźna w mojej głowie.

– Prowadzisz firmę. Co Cię do tego skłoniło?

– Po prostu możliwość prowadzenia firmy! Już na Białorusi zdobyłam pierwsze doświadczenia w tym obszarze prowadząc firmę budowlaną. Paradoksalnie w Polsce było mi łatwiej z bardzo prostego powodu – tu regulacje prawne są wiążące i nie zmieniają się tak szybko pod wpływem autorytarnej decyzji. Można więc zaplanować działania, zebrać wiedzę na temat potrzebnych dokumentów, pozwoleń i działać – dzień po dniu realizując swoją wizję, bez strachu, że nagle jedna decyzje wszystko zmieni. Szukałam inspiracji w internecie. Znając rynek rosyjski chciałam znaleźć coś, co w Polsce nie jest jeszcze znane, co daje duże możliwości nowych zastosowań, a jednocześnie jest przyjazne dla środowiska. Ekologia zawsze była mi bliska, a minerał wermikulit doskonale spełnia wszystkie założenia. I tak narodziło się Vermiculite Poland.

– Nowy kraj, język, którego trzeba uczyć się od początku, nowe przepisy. Jak się w tym odnalazłaś?

– Wyzwania, to coś, co napędza mnie do pracy i działania. Nie ma rzeczy niemożliwych i jeśli otoczy się ludźmi pełnymi entuzjazmu i wiary w sukces można zdobywać najwyższe szczyty. Najważniejszy jest ten wewnętrzny żar, który pozwala każdego dnia z radością wstawać i działać. Bardzo dużo czytam, uczę się każdego dnia. Ja zawsze czułam się Polką, więc to nie taki nowy kraj i język. Oczywiście mam świadomość popełnianych jeszcze błędów językowych, ale intensywnie nad tym pracuję. Wyznaczam sobie cele, do których dążę. Dokładnie wiem to, co chcę osiągnąć – wtedy świat jest na wyciągnięcie ręki.

– Co było najważniejszym doświadczeniem dla Ciebie, jako kobiety, w czasie tych trzech lat w Polsce?

– Ja mam ogromne pokłady pewności siebie w swojej kobiecości. Nie zawsze tak było, ale dzisiaj czuję się bardzo dobrze sama ze sobą, więc i z innymi ludźmi czuję się bardzo dobrze. Myślę, że w Polsce, ale nie tylko tutaj, kobiety czasem są postrzegane jako delikatne, wrażliwe, lecz niekoniecznie skuteczne. Tymczasem ja – delikatna i wrażliwa 😉 – skutecznie kieruję firmą, która rozwija się z każdym miesiącem. Oczywiście nie robię tego sama, ale swoją kobiecość postrzegam jako integralną część bycia człowiekiem i jako człowiek mam pewne cechy, które pomagają w prowadzeniu firmy. Jeśli tylko człowiek ma wolność podejmowania decyzji i działania może kierować swoim rozwojem. I tego doświadczyłam przez ostatnie trzy lata.

– Co powiedziałabyś innym kobietom, które myślą o otwarciu własnej działalności?

– Działajcie! Jeśli czujecie, że własna firma to coś dla Was – po prostu to zróbcie! Kobiety mają w sobie ogromne pokłady sił, o których nawet nie mają pojęcia – trzeba im tylko pozwolić się ujawnić. Na pewno napotkacie na trudności i niespodziewane sytuacje, więc zadbajcie o swoje zaplecze osobiste, coś, co doda Wam energii w słabszych chwilach. Najważniejsze jednak to mieć pomysł na siebie i odwagę, by wyruszyć z bezpiecznego portu i realizować marzenia.

– Dziękuję za rozmowę i cieszę się, że mogłam poznać taką inspirującą osobę.