Kobieta na siłowni – porady eksperta
Drogie panie, ile to razy kilogram nie tu gdzie trzeba spędzał nam sen z powiek? Ale wszystko da się zrobić. Od dzisiaj publikujemy porady naszego eksperta – Dominika Golaka z Ełku – doświadczonego trenera, właściciela siłowni.
Stereotyp sporadycznie widzianej kobiety na siłowni został obalony. Coraz częściej panie zaglądają na siłownie, nie tylko po to, by pobiegać na bieżni. Chętnie sięgają po hantle i sztangi i wykonują ćwiczenia, które kiedyś kategoryzowały jako typowo męskie.
Niestety, wciąż pozostaje pewna grupa pań, która siłowni unika jak diabeł święconej wody, a jeżeli zawita do takiego miejsca, toczuje się tam bardzo nieswojo. Bo co można robić w miejscu pełnym maszyn, nakładów i hantli? Dźwigać?- ale po co się tak męczyć? Przecież siłownia to takie miejsce relaksu, synonim spa, do którego idziemy by poczuć się lepiej. I niektóre panie tak do tego tematu podchodzą. Trening traktują jak spotkanie z koleżanką na pogaduszkach, na którym przy okazji przejdzie lub przejedzie parę kilometrów. Wizyta na siłowni odbębniona, pieniądze wydane, a efektów ćwiczeń nie widać.
Na moje i kobiet szczęście coraz liczniejsza grupa kobiet, które mam zaszczyt trenować na swojej siłowni, nie patrzy wilkiem na ciężary, a ochoczo zarzuca je na plecy, łapie w dłonie i wylewa siódme poty. Trening kończą umordowane, dwa dni później ledwo ruszają się przez zakwasy, ale są mega szczęśliwe. Bo czują, że robią coś dla swojego ciała. Coś, co przyniesie efekty w postaci mniejszej wagi, jędrniejszych pośladków, ładnie wyrzeźbionych ramion i wzmocnionego brzucha. Czyli tego, o czym marzy chyba każda pani, ale nie wie jak to uzyskać.
Trzeba więc wyraźnie napisać, tak by dotarła ta prawda do reszty nieprzekonanych kobiet- TRENING SIŁOWY NIE SPRAWI, ŻE STANIESZ SIĘ NAPAKOWANA JAK KULTURYSTA. Mówię to z ręką na sercu, ręczę własną głową, a poświadczyć mogą wszystkie panie, które codziennie trenują z ciężarami na mojej siłowni. Ale o tym fenomenie będziecie mogły przeczytać w następnym artykule.