Jes(t) ser!
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam własnego wyrobu ser, ser ce urosło. Wywinięty z lnianej ser wety prezentował się klawo. Długo nie hamowałam swoich zakusów i… myślę, że Francuzi, Szwajcarzy i inni serowarzy mają dobry PR, a ja muszę zrobić nowy ser, bo mój już się zjadł.
Potrzebujemy:
Surowego niepasteryzowanego mleka, najlepiej w ilości ile Bóg da (przy założeniu, że z 2 litrów mleka otrzymamy babską piąstkę twarogu).
Robocizna to wbrew pozorom sprawa prosta. Mleko odstawiam w glinianym lub emaliowanym naczyniu na dobę (!) przykryte ścierką, żeby skwaśniało i się zsiadło. Latem skwaśnieje szybciej, zimą należy dodać trochę kwaśnej wiejskiej śmietany do mleka. Wówczas bez obaw skwaśnieje w ciągu doby.
Śmietana, która się zbierze na wierzchu powinna być gładka i żółtokremowa. Jeżeli mleko odstawimy na dłużej niż dobę (bo np. mleko się nie zsiada) – to znaczy, że to mleko nie nadaje się do produkcji twarogu (np. ser będzie gorzki).
Jak tylko mleko się zsiądzie – wstawiam je w naczyniu (nie oddzielając śmietany) do tzw. kąpieli wodnej. Garnek należy delikatnie podgrzewać (nie gotować!), nie przekraczając 55 st.C (jak mówią wszystkie poradniki). Podczas podgrzewania odcinam zsiadłe mleko od boków garnka, żeby serwatka mogła swobodnie wypłynąć na wierzch. Kolor serwatki nie jest zachęcający (żółto-zielony). Zawartość garnka tnę w kratkę (nie mieszam!!!), żeby ułatwić warzenie.
Gdy serwatka oddzieli się od sera – odstawiam do przestygnięcia, a następnie delikatnie przecedzam przez cedzak wyłożony np. gazą (czy jałową czy nie, to już bez znaczenia).
Zostawiam do powolnego ścieknięcia. Na koniec gazę zawiązuję, przyciskam talerzykiem plus np. moździerzem. I wstawiam do lodówki (na noc) do statecznego odciśnięcia. Podaję z domowymi konfiturami lub miodem.
Ser decznie polecam!
Autor: Blog Domowe wyroby nie psują wątroby.